Lumpeks twym nowy przyjacielem

Dlaczego sieciówki są złe?

Branża odzieżowa jest jednym z głównych producentów śmieci na świecie, to fakt niezaprzeczalny. Poza oczywiście ogromną (nadwyżkową) skalą produkcji, sieci te produkują gigantyczną ilość odpadów przy produkcji oraz transporcie. Kierują się wyłącznie zyskiem, dlatego produkty wytwarzane są w krajach głównie azjatyckich, gdzie koszta produkcji są o wiele niższe niż w Europie czy Ameryce Północnej. Transport odbywa się głównie drogą morską oraz powietrzną, co również niesie druzgocące skutki dla środowiska. Powodem tak ogromnego przedsięwzięcia jest niemalejący popyt, gdyż konsumenci wciąż mają w nawykach ciągłe zmiany garderoby, wymianę na lepsze oraz wyrzucanie nieużywanych ubrań czy obuwia. Jednak od kilku lat trendy zaczynają się zmieniać i coraz popularniejsze staje się sięganie po rzeczy z „drugiej ręki”.

Redefinicja szmateksu

Lumpeks w głowach ogromnej części Polaków nadal kojarzy się z piwnicą w bloku z wielkiej płyty, gdzie starsza pani składuje stare, zniszczone i niemodne ubrania swoje i swoich znajomych a na dodatek chce na tym zarabiać. Dzisiaj to przekonanie odchodzi do lamusa. Dzisiejsze ciuchlandy to przede wszystkim miejsca gdzie można znaleźć prawdziwe perły modowe w śmiesznej cenie. Płaszcz jesienny Pierre Cardin za 18,50 zł, jeansy Levis za dychę czy ręcznie szyty sweter zimowy w cenie kilograma cebuli, to tylko kilka z moich osobistych zdobyczy. Kiedyś podliczyłem ile mniej więcej kosztowałyby te rzeczy kupione w oryginalnych sklepach, odpowiedź to ok. 600 zł. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie kiedy ostatnim razem zakupiłem ubrania w galerii handlowej. Obecnie znane mi już dobrze lumpeksy są oczywistym wyborem, który góruje nad sieciówkami z kilku powodów:

  1. Cena– myślę, że tutaj nie trzeba niczego tłumaczyć. Z 20 złotymi w portfelu i dobrym okiem można ubrać się od stóp do głów.
  2. Oryginalność– kupujesz koszulkę w Zarze, kilka dni później widzisz czwartą osobę, która dokonała tego samego wyboru. Kupujesz bluzę w szmateksie, którą być może nosił jakiś początkujący ale dobrze prosperujący muzyk z Monachium, albo zwykły typ z Karpat ale co z tego, szansa że ktokolwiek w promieniu 300-stu kilometrów ma taką samą jest znikoma.
  3. Jakość– 100% bawełna, czysty len, sztruks; to normalny widok na metkach ubrań w lumpeksie, ponieważ większość z nich została wyprodukowana lata temu, w małych lokalnych zakładach gdzie dbano o jakość a nie ilość. Zaś gdy napotkasz na dobrej jakości jeans w Bershce, jesteś tak zachwycony tym widokiem, że nie przeszkadza ci bulenie 200 złotych za spodnie i postowaniu na Instagramie jaka to super jakość.

    szmatka

Gdy zaczynałem swoją przygodę z lumpeksami byłem jak zagubiona owca błąkająca się po jeżyckich piwnicach w poszukiwaniu szortów za mniej niż 3 ziko. Nie miałem pojęcia jak szukać, na co zwracać uwagę i jak dobierać ubrania żeby zostały ze mną na dłużej niż jeden sezon. Dzięki tajemniczym mocom Internetu natrafiłem na Martę Malikowską, znaną na Instagramie jako @szmatkapolka. Tej kobiecie udało się całkowicie odciąć od sieci odzieżowych i nie tylko, ponieważ wszelkiego rodzaju meble, sprzęty elektroniczne, akcesoria, książki, płyty, tekstylia również pochodzą z komisów rzeczy używanych. Na swoim koncie na Instagramie jak i na blogu przekazuje porady i własne przeżycia, które mają pomóc zarówno laikom jak i wytrawnym lumpiarzom.

Nie musisz ruszać się z domu

Nie da się ukryć, że zakup dobrej jakościowo rzeczy w dobrej ceny wymaga pewnego wysiłku, z całą pewnością większego niż wizyta w gvintedalerii. Przekopywanie się przez tonę ubrań w poszukiwaniu idealnego ciuchu może zająć nawet kilka godzin i oczywistym jest, że nie każdy ma na to czas, chęci czy możliwości. W pewnym momencie sam byłem tym zmęczony i zacząłem poszukiwaniu używanych perełek w Internecie. Tak właśnie trafiłem na genialną apkę- Vinted. Geniusz tej platformy polega na łatwości w szukani (dzięki dobremu tagowaniu) oraz prostocie w sprzedaży (wystarczy zdjęcie, wycena a finalnie wizyta w paczkomacie). Dodatkowym atutem jest to, że wystawcami są wyłącznie osoby prywatne, które chcą by rzeczy, które dla nich są już za małe, nudne; mogły trafić do nowych właścicieli. Tanie, oryginalne i dobrej jakości, można by powiedzieć- szmateks w telefonie.

Najpierw rozejrzyj się wokół

Dzięki współczesnym cudom zwanymi mediami społecznościowymi w 10 minut można dowiedzieć się o wszystkich planowanych eventach i nowych inicjatywach. W każdym większym mieście w Polsce od lat rosną w siłę imprezy zwane kolokwialnie „ciuchowymi swapami„. Zasada jest prosta, przynosisz ze sobą ubrania, których nie babiużywasz i albo je sprzedajesz, ale się z kimś wymieniasz. Początkowo były to spotkania koleżanek z pracy w kawiarni obok przedszkola ich dzieciaków, dziś ewoluowały do masowych wydarzeń, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem. W Poznaniu od kilku lat, kilka razy w roku odbywa się Babi Targ. Za cenę 35 złotych otrzymujesz stanowisko wyposażone w wieszak i skrawek ziemi, na którym sprzedajesz stare ciuchy, za małe buty, niemodne kapelusze. Klienci płacą za wstęp 5 zł i przebierają w licznych i bardzo zróżnicowanych stoiskach. Osobiście bywałem na tych eventach zarówno jako wystawca i klient i mogę powiedzieć jedno, z roku na rok jest coraz więcej zainteresowanych po obu stronach. Impreza odbywa się w jednej z hal na MTP jednak już w zeszłym roku wiele głosów mówiło o zmianie miejsca ze względu na tłumy sprzedawców i potencjalnych nabywców.

Jak widać kupowanie w sieciówkach jest nielogiczne. Za zdecydowanie za dużą cenę otrzymujesz produkt wadliwej jakości, zupełnie powszechny, nieoryginalny a sam proces nabycia jest nudny i nie sprawia żadnej satysfakcji. Dla mnie każde wyjście „na łowy” zawsze jest świetną przygodą i dostarcza mi mnóstwa zabawy, tak kupowanie w szmateksach jest dla mnie frajdą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *